Fragment książki: „Pierwszy dżentelmen” Billa Clintona i Jamesa Pattersona

Możemy otrzymać prowizję partnerską za wszystko, co kupisz z tego artykułu.
Były prezydent Bill Clinton i autor bestsellerów James Patterson współpracowali wcześniej przy thrillerach rozgrywających się w Białym Domu: „The President Is Missing” i „The President's Daughter”, oba bestsellery nr 1 New York Timesa. Teraz połączyli siły, aby stworzyć trzecią powieść „The First Gentleman” (która ukaże się 2 czerwca nakładem Little, Brown & Co.).
W najnowszym thrillerze prezydent Stanów Zjednoczonych ubiega się o reelekcję, podczas gdy jej mąż stoi przed sądem oskarżony o morderstwo.
Przeczytaj fragment poniżej i nie przegap wywiadu Tracy Smith z Jamesem Pattersonem i Billem Clintonem w programie „CBS Sunday Morning” 1 czerwca!
„Pierwszy dżentelmen” Billa Clintona i Jamesa Pattersona
Wolisz słuchać? Audible ma teraz 30-dniowy bezpłatny okres próbny.
PrologAdministracja prezydenta WrightaRok trzeci: wrzesień
1Brentwood, Nowy Hampshire
Cole Wright siedzi na tylnym siedzeniu czarnego, wzmocnionego Chevroleta Suburban, jednego z trzech w konwoju pędzącym drogą nr 125 w regionie Seacoast w stanie New Hampshire.
Dwa ciemnozielone radiowozy policji stanowej z włączonymi światłami prowadzą tę pozbawioną zbędnych dodatków kolumnę, pomniejszoną na tę okazję. Prezydencka limuzyna — Bestia — wróciła na lotnisko wraz z zespołem kontrwywiadowczym Secret Service, personelem pomocniczym, furgonetkami mediów informacyjnych i w pełni wyposażoną karetką.
Trzy lata po wyborach Cole nadal jest podekscytowany widokiem magicznego rozwiązania ruchu ulicznego, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że dzieje się tak dla wygody i bezpieczeństwa kobiety siedzącej obok niego — jego żony, Madeline Parson Wright, prezydent Stanów Zjednoczonych.
On jest po prostu Pierwszym Dżentelmenem.
Lekka mżawka uderza w kuloodporne okna. Agent przyspiesza do siedemdziesięciu na dwupasmowej autostradzie.
„Dwie minuty do przodu” – mówi Burton Pearce, szef sztabu prezydenta. Pearce siedzi na tylnym siedzeniu naprzeciwko Pierwszej Pary. Jest blady i poważny, ubrany w jeden ze swoich wielu identycznych szarych garniturów. „Szary Duch” – tak nazywają go pracownicy. Prezydent kiwa głową, nie podnosząc wzroku.
Cole zerka, by zobaczyć znaczki TAJNE na stronach, które Maddy czyta, podczas gdy konwój pędzi. Wie, że te strony stanowią największe polityczne ryzyko jej administracji — jakiejkolwiek administracji. Powinna być w Gabinecie Owalnym, obsługiwać telefony i wykręcać ręce, ale zamiast tego jest tutaj z nim. Potężny osobisty pokaz wsparcia.
Maddy odkłada swój pakiet informacyjny. Cole bierze jej dłoń i ściska ją.
Ona ściska mnie w odpowiedzi. „Nie martw się” – mówi. „Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy, możemy przejść przez to również”.
Suburban zwalnia, by wykonać ostry skręt za eskortą policji. Teraz konwój porusza się z prędkością zaledwie czterdziestu mil na godzinę. Po obu stronach trasy miejscowi trzymają prymitywne, ręcznie malowane plakaty.
WIERZYMY W CIEBIE, COLE!
BĄDŹ SILNY, COLE!
RUSZAJ DALEJ, COLE!
Wygląda przez przyciemnianą boczną szybę. Już prawie czas gry. Czuje, jak jego mięśnie drżą, a koncentracja się zawęża, zupełnie jak za czasów, gdy był tight endem w New England — zanim zerwane kolano zmusiło go do wyjścia. Pamięta, jak napięcie w szatni Patriots rosło i rosło niemal do punktu krytycznego, aż drużyna wybiegła na światło, a gdy ogarnęły go wiwaty tłumu, pomyślał: Tak, damy radę. Damy radę.
Ale dzisiaj?
Dziś nie jest już tego taki pewien.
Widoczna jest czerwona ceglana fasada sądu hrabstwa Rockingham. Droga jest otoczona policyjnymi barykadami powstrzymującymi setki — może tysiące — gapiów. Tutaj niektóre znaki mają inny ton.
SZUMOWINY!
POTWÓR!
SPRAWIEDLIWOŚĆ DLA SUZANNE!
„Nie martw się tymi ludźmi” – mówi Maddy. „Oni nie wiedzą, o czym mówią”.
„Nie obchodzą mnie ludzie na drodze” – mówi Cole. „Martwię się o dwunastu ludzi czekających na mnie w środku”.
Kiedy Suburban zwalnia do prędkości pełzającej, dwie kobiety wyskakują przed pojazd i rozwijają długi baner.
SKAZUJCIE COLE'A WRIGHTA! WYSŁAĆCIE GO PROSTO DO PIEKŁA!
Dzięki za miłe życzenia , myśli Cole.
2
Tysiące demonstrantów, ludzi mediów i ciekawskich mieszkańców tłoczy się na mokrym od deszczu parkingu. Konwój przejeżdża przez wysokie wiecznie zielone drzewa rosnące po obu stronach chodnika prowadzącego do sądu, gdy uświadamiam sobie, że zostawiłem parasol w samochodzie. Za późno.
Hrabstwo Rockingham nigdy nie miało takiej ochrony. Mundurowi reprezentujący każdy wydział egzekwowania prawa w New Hampshire — od lokalnych policjantów po Fish and Game — patrolują schody sądu. Na dachu znajduje się grupa mężczyzn i kobiet w strojach taktycznych i czarnych czapkach baseballowych z karabinami snajperskimi. Nawet nie próbują się ukrywać. To zadanie ich kolegów, rozstawionych w miejscach, których nikt nie może zobaczyć.
Słyszę, jak ktoś woła moje imię: „Brea Cooke? To ty?”
Patrzę na tłum. W większości biały. Nic dziwnego; Granite State jest w około 89 procentach białe. To sytuacja, do której przyzwyczaiłem się jako czarny student w Dartmouth, około dwie godziny na północ. Powiedzmy, że wyróżnianie się tutaj nie jest niczym niezwykłym.
Odwracam się. „Ron Reynolds!”
Ron to przyjazna twarz z dawnych czasów, kiedy on i mój partner, Garrett Wilson, pracowali dla Boston Globe . Ma na sobie swój standardowy strój — brązowy płaszcz, spodnie khaki i czapkę tweedową. Jego duża przepustka prasowa wisi mu na szyi.
Przytulam go szybko. „Chyba oboje zapomnieliśmy parasoli”.
Facet w grubej kurtce moro przepycha się obok nas i macha palcem na przepustkę prasową Rona. „Fałszywe wiadomości!” krzyczy facet. Ron go ignoruje.
„Więc dlaczego tu jesteś?” pytam. „Możesz być teraz w jednej z tych siłowni, suchy i ciepły. Prawdopodobnie masz lepszy widok niż tutaj”.
„Płacą mi za to, żeby się zmoczyć” – mówi Ron. „Nawet jeśli nic się nie stanie”.
Ale coś się dzieje. Długo czekałem na ten dzień. Widzę migające światła nadjeżdżające podjazdem. Dwa radiowozy stanowej policji i trzy duże czarne SUV-y.
„To oni!”
Światła są coraz bliżej. Jestem w środku tłumu, ale nagle czuję się tak samotny, jak nigdy w życiu.
Zamykam oczy na sekundę. Mój umysł szepcze: Garrett .
Mrugam mocno. Nie teraz! Muszę się skupić. Uchwycić tę scenę do mojej książki. Naszej książki. Tej, nad którą pracowaliśmy razem z Garrettem. Aż on...
Ron wskazuje na schody sądu. „Widzisz podium i stojącą tam kamerę?”
Kiwam głową. „A co z nimi?”
„Wszystko na pokaz. Secret Service nie pozwala prezydentowi i Pierwszej Gent przejść przez główne wejście”.
„Tłum nie doceni tego, że go tak oszukuje”.
„Masz rację” – mówi Ron. „Przybyli, aby być świadkami historii”.
Ja też.
Po raz pierwszy w historii małżonka prezydenta stanęła przed sądem za morderstwo.
3
Konwój czołga się w stronę wejścia, podczas gdy policjanci spychają tłumy. W środku sześciotonowego Suburbana, Cole nerwowo pociera ręce. Pearce pochyla się do przodu w swoim składanym fotelu i mówi: „Szeryfowie hrabstwa, policjanci stanowi i Secret Service wytyczyli ścieżkę, abyśmy mogli obejść budynek sądu i dostać się na tyły. Zanim tłum i prasa się zorientują, będziemy w środku i poza zasięgiem wzroku”.
Ukryty , myśli Cole. „Nie” – mówi cicho. „To się nie wydarzy”.
Pearce mruga. „Przepraszam?”
„Powiedziałem nie. Wejście przez tył budynku sądu oznacza, że jestem winny, że mam coś do ukrycia. Do diabła z tym. Przebiegnę z piłką prosto przez linię wznowienia gry”.
Suburban zmierza w kierunku zjazdu z podjazdu. Pearce zaczyna się irytować. „Cole, plany są gotowe od kilku dni. Najlepiej przyjechać tyłem, zarówno ze względów bezpieczeństwa, jak i PR”.
Ale Cole jest stanowczy. „Przechodzimy przez frontowe drzwi. To ostateczne”.
Zwraca się do żony. „Maddy, czy powiesz kilka słów na schodach sądu?”
To duże wyzwanie. Maddy nie musi mu mówić, skąd bierze się napięcie w jej oczach. Konflikt między byciem jego kochającą partnerką a służbą jako POTUS, przywódca wolnego świata, jest wyryty na jej twarzy.
Maddy patrzy na swojego szefa sztabu. „Cole ma rację, Burton. Wchodzimy przez główne wejście, z głowami uniesionymi wysoko”.
„Ale proszę pani, już prawie skończyliśmy. Przygotowania zostały poczynione”.
Cole widzi, jak Maddy przechodzi w tryb naczelnego dowódcy. Spokojnie. Ostre. Zdecydowane. „Masz telefon” – mówi. „Zrób nowe ustalenia”.
4
Wychodzą!" Ron chwyta mnie za rękaw.
Rzeczywiście, słyszę trzask ciężkich drzwi samochodowych i widzę ruch przed schodami sądu. Secret Service stara się oczyścić drogę do podium.
„To wymaga naprawdę dużych pieniędzy!” Ron woła do mnie, przekrzykując narastający hałas.
Prezydent Wright i jej mąż o szerokich ramionach otaczają krąg ciemnych garniturów.
Prezydent wchodzi po szerokich schodach i obraca się w stronę podium. Tłum rusza do przodu. Policjanci odpychają. Agenci Secret Service obserwują morze twarzy. I rąk. Zwłaszcza rąk. Szukając broni.
Prezydent Wright ściska ramię męża tuż przed tym, jak pochyla się do mikrofonów. „Panie i panowie, moi drodzy przyjaciele, powiem krótko i na temat”.
Słyszę, jak jej głos odbija się echem po parkingu. Zatrzymuje się po każdym zdaniu, aby słowa mogły do niej dotrzeć.
„Mam pełne zaufanie i wiarę w niewinność mojego męża i wierzę, że dobrzy obywatele New Hampshire, którzy stali u mojego boku przez lata, będą również wspierać mojego męża w tym kryzysowym czasie”.
Prezydent odwraca się i całuje męża w policzek, upewniając się, że kamery mają dobry kąt. Następnie, jakby po namyśle, podchodzi do mikrofonów i mówi: „Wierzę w nasz system prawny i jestem pewna, że sprawiedliwość zostanie tu wymierzona”.
Bierze rękę męża. Otacza ich zespół Secret Service. Jako jednostka wchodzą po schodach do drzwi sądu.
„Niezły występ” – mówi Reynolds.
„To był występ, jak najbardziej. Czysty teatr. Oni nie są parą — to cholernie przestępcze przedsięwzięcie”.
Mój wybuch musi zaskoczyć Rona. Po chwili wyrusza, by zebrać cytaty.
Ponownie jestem sam. Przeszukuję wzrokiem masy. Prawie każdy mężczyzna, kobieta i dziecko patrzy w stronę sądu, próbując rzucić ostatnie spojrzenie na Pierwszą Parę.
Po drugiej stronie parkingu dostrzegam jedyne wyjątki: mężczyznę i kobietę, patrzących prosto na mnie.
Widziałem te dwie wcześniej. Moi obserwatorzy.
Kurwa. Znowu nie.
Tłum się porusza i oni znikają.
Wokół mnie ludzie gadają i krzyczą, ale ich słowa są jak koc białego szumu. Mój umysł znów szepcze: Garrett . Wyciągam rękę, spodziewając się, że wyciągnie do mnie rękę.
Powstrzymuję łzy, gdy rzeczywistość mnie uderza.
Miłość mojego życia, Garrett Wilson, nie żyje. I wierzę, że mężczyzna w tym budynku sądu jest odpowiedzialny za jego śmierć.
Pierwszy dżentelmen.
Mógł nawet nacisnąć spust.
Z „The First Gentleman” Billa Clintona i Jamesa Pattersona. Copyright © 2025 Jamesa Pattersona i Williama Jeffersona Clintona. Przedruk za zgodą Little, Brown and Company, oddziału Hachette Book Group. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Zdobądź książkę tutaj:
„Pierwszy dżentelmen” Billa Clintona i Jamesa Pattersona
Kupuj lokalnie w Bookshop.org
Więcej informacji:
Cbs News